List z teraźniejszości (wersja alternatywna historii)

WiLL

Totalitaryzm nigdy nie lubił informatyki, bo ta dawała swoistą wolność w wymianie informacji. Powstało mnóstwo nieewidencjonowanych periodyków, swoisty trzeci obieg (w odróżnieniu od drugiego obiegu, który oferował prasę i książki w formie papierowej bez ingerencji cenzury). Dzisiaj, kiedy każdy modem podlega zgłoszeniu do Urzędu Cyfrowych Urządzeń, przesłanie jakichkolwiek treści do kolegi oddalonego o 500 km stało się nieco skomplikowane. Oprócz wymienionego wcześniej zgłoszenia urządzenia otrzymujemy Książeczkę Transmisji, w której należy zapisywać ilość przetransferowanych danych oraz zadeklarować zawartość tego, co zamierzamy łączem przesłać. Nie jest prosto! Jednak dajemy radę! Czego dowodem jest ten magazyn!

Niestety dość często zdarzają się konfiskaty, bądź samych modemów, bądź całego sprzętu, który później jest już nie do odzyskania (prawdopodobnie trafia do dygnitarzy, którzy mają wgląd do milicyjnych magazynów). Świat ponoć cieszy się Internetem, czytamy o wszędobylskim medium ułatwiającym życie, lecz nie tutaj. Tu dalej używamy przywiezionych podczas odwilży lat 80. i 90. sprzętów. Szczęśliwcy mają dostęp do Amig i Commodorków, część używa samoróbek kompatybilnych z ZX SPECTRUM, ale dla większości społeczeństwa synonimem techniki cyfrowej jest wciąż kalkulator, narzędzie bezpieczne, bo nie da się go oprogramować, nie da się nim przesyłać danych, a i treści, jakie przedstawia, są apolityczne.

Zupełnie zamknięci w twierdzy zwanej Naszym Krajem trwamy w tym, co jeszcze przed dwoma dekadami udało się sprowadzić z zachodu. Później rozporządzeniem o „ewidencjonowaniu urządzeń elektronicznych” oraz ustawą „o dystrybucji urządzeń elektronicznych pochodzących z eksportu” zamknięto nam szansę na dostęp do współczesnej informatyki. Na Kubie ponoć jeździ się w samochodach z lat 20., a u nas elektronika zatrzymała się na wczesnych latach 90. Progres to nie jedyny problem. Wiadomo, iż przez awaryjność urządzeń ubywa, a posiadacz mikrokomputera należy do elity. W zasadzie każdy ma swoją rozpoznawalną ksywkę. Co prawda nie ma statystyk doskonałych, a obowiązku ewidencyjnego nie wszyscy dopełniają w obawie przed utratą sprzętu, stąd też szara strefa posiadaczy komputerów nie jest duża. Dobra, koniec narzekania. Cieszymy się tym, co mamy!

Nasz Kraj pokrył się gęstą siecią BBS-ów i pomimo tych wszystkich serwowanych przez władzę utrudnień, całkiem prężnie działa. Zasady konspiracji nie pozwalają mi tutaj na wymienienie ich numerów, ale wystarczy znaleźć kogoś, kto Was wprowadzi w świat (prawie) nieograniczonego dostępu do informacji. Miesięcznie ukazuje się kilkanaście periodyków i kilka tygodników elektronicznych - wszystko prowadzone przez znakomitych redaktorów. Wydawanie tego w formie tradycyjnej byłoby o wiele bardziej ryzykowane, a i zasięg dużo mniejszy. Wspaniałe Commodorki, Amigi i Atarynki, oprócz rozrywki dostarczają nam łyk wolności! Nikt w latach 80. nie spodziewał się takiego obrotu historii. Pomimo zapowiadających się przemian nasz Wielki Brat zbuntował się i obóz nasz umocnił o dodatkowe zewnętrznie szczelne ograniczenia. Z chęcią napisałbym też o tym, jak dobrze funkcjonuje nie tylko „rynek” wolnej prasy, ale także gier, programów edukacyjnych i narzędziowych. Nasi deweloperzy do perfekcji opanowali programowanie 8-bitowych maszynek, a na zachodzie istnieją ponoć kolekcjonerzy, którzy „żartobliwie” nasz sprzęt nazywają „vintage”.

Dowcipnisie! Zachłanni na nowe gry! Dla nich to perełki w kolekcji. Być może kiedyś uda nam się przeprowadzić wywiad z takim kolekcjonerem. Pasja jednak pozostaje pasją, nieważne od ilości bitów, które obsłuży procesor oraz ilością pamięci. My z naszymi zasobami jesteśmy minimalistami, co nie przeszkadza tworzyć znakomitych gier. Ostatnio wszystkie BBS-y zostały mocno obciążone przez premierę „Wiedźmina 3” na Commodore 64 - gry stworzonej na podstawie książki znanego autora. Wiem, że po drugiej stronie muru chcą przetłumaczyć ją na język angielski, ale do tej pory nie udało się jeszcze przesłać na zewnątrz kodów źródłowych tej gry. Jednakże każdy system ma swój słaby punkt i w końcu ta operacja się uda.

Za chwilę modemem prześlę ten artykuł do redakcji, korzystając z naszego zaszyfrowanego protokołu, ale zanim to zrobię, muszę zapisać w Książeczce Transmisji datę oraz zawartość pakietów. Oficjalnie będzie tam widniało: „Wysyłka listu elektronicznego do przyjaciela”. Pozdrawiam!

WiLL, Wrocław - późne popołudnie 4 grudnia 2017 roku.